poniedziałek, 27 maja 2013

Najbardziej zmarnowane największe talenty hip-hopu vol.1


Amerykańscy raperzy mają nabytą zdolność do przyciągania kłopotów. Każdy, kto zgłębiał się w jakikolwiek sposób w życiorysy wielu, przyzna temu rację. T.I., Gucci Mane, Chief Keef, Lil' Wayne to najpopularniejsi obecnie rapperzy w przypadku których jeśli nie trafią 5 razy do aresztu w ciągu roku albo nie zostaną wpakowani do więzienia na rok czy więcej, to można mówić o cudzie. Nie wszystkim jednak udaję się wyjść cało z strzelaniny pod klubem czy uniknąć dłuższego więzienia. 
Często kłody pod nogi rzucają też beznadziejne wytwórnie skupiające się głównie na promowaniu swojego właściciela ( Jay-Z i Rocafella) lub na odpowiednią promocję mają konkretnie wyjebane (Diddy i Bad Boy Rec). Lista mc, którzy powinni być dzisiaj dużo wyżej w hierarchii niż są teraz jest naprawdę długa. Prezentuję swoją subiektywną taką listę, gdyż wielu z nich naprawdę zasługuję na poznanie lub większy szacunek. Sprawdzajcie bloga codziennie dla nowych wpisów o zmarnowanych talentach, w tej serii opiszę jeszcze wielu znakomitych lecz pechowych raperów, m.in. dawnego najlepszego mc ze stajni The Game'a Black Wall Street, najlepszego z tych co się najbardziej sprzedali ostatnich lat oraz kogoś o kim kiedyś mówiono nowy Jay-Z, a skończył na 5 tysiącach sprzedanych kopii debiutu w 1 tydzień. Dzisiaj przedstawiam moim zdaniem dwóch najlepszych, którzy mogli osiągnąć bardzo dużo, a skończyli najgorzej jak mogli. Słuchając ich kawałków, a następnie czytając ich historię można się tylko zlapać za głowę i stwierdzić, że nad The Diplomats ciąży jakaś klątwa. 






Max B

Max B, legenda Harlemu, legenda Nowego Jorku, rapper z genialnym flow oraz głosem dosłownie płynący na równie genialnych bitach. Tak jednym zdaniem móglbym scharakteryzować Charliego Wingate'a. W wieku 19 lat został wtrącony do więzienia na 7 lat z zarzutem kradzieży i rozboju. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział kim jest Biggaveli. Po wyjściu z więzienia w 2005 roku wszedł w powiązania z najlepszymi z najlepszych egzystujących na Harlemie The Diplomats. Pod skrzydła wziął go capo Dipsetów Jim Jones. Max B wchodził w skład stworzonego specjalnie dla niego składu Byrd Gang. W czasie współpracy z Dipsetami nagrał mnóstwo mikstejpów, a w tym genialny Public Domain 2 oraz wraz z Jimmym, Mel Matrixem i Noe album Byrd Gangu "M.O.B. The Album". Bardzo przyczynił się również do powstania świetnego albumu Jonesa "Hustles POME", na którym pojawia się w aż 7 kawałkach. Niestety po dwóch latach bardzo owocnej współpracy Jim Jones i Max poróżnili się w kwestiach pieniędzy i zaczęli zażarty beef pełen przepychanek w klubach, stłuczek samochodów itp. Wtedy to właśnie zaczął kolejną bardzo obfitą w klasyczne materiały współpracę z Frenchem Montaną. Obydwie części "Coke Wave" określane są mianem największych ulicznych klasyków Nowego Jorku. To właśnie na nich obydwaj rapperzy spropagowali ten świetny styl Maxa, czyli Wavy.
To właśnie tego zwrotu, nawiązując do Maxa, użył The Game w dissie na Jay-Z "I'm so wavy, too hardcore to be jay-z". Biggaveli zasypywał ulice swoimi materiałem. W latach 2006-2009 wydał aż 18 mixtape'ów. Wszystkie są warte uwagi, długo by wymieniać projekty zajebiste, ale nie znać "Public Domain 6", "Wave Season", "Quarantine", "Public Domain 2", "Domain Diego" czy "Wavy Off That Grand Cru" to moim zdaniem grzech. Niestety w czerwcu 2009 roku Max B został aresztowany na podstawie zeznań jego ex pod zarzutem dwóch morderstw w New Jersey. Przedstawiono mu zarzuty morderstwa, kradzieży oraz planowania morderstwa. Nie zważając na tysiące petycji fanów 30 lipca tego samego roku sąd uznał rapera za winnego i skazał go na aż 75 lat pozbawienia wolności. Do teraz pojawia się mnóstwo plotek mówiących o wcześniejszym zwolnieniu rapera, lecz wszystkie okazają się być nieprawdziwe. Ja już dawno pozbawiłem się jakichkolwiek złudzeń o powrocie Biggaveliego. Jedyne co pozostaję to odurzyć się jakimś środkiem i płynąć razem z Maxem, Frenchem, Jim Jonesem i resztą słuchając ich genialnych kawałków. Do niego najlepiej pasowałoby stwierdzenie, że jest ulubionym raperem twojego ulubionego rapera. Jego umiejętności doceniali najlepsi i najpotężniejsi w tej grze. Jay-Z rapuję o nim w "3 Kings" z Rick Rossem i Dr.Dre, Curren$y non stop przywołuję jego postać w swoich utworach, niezliczonego pozdrowienia na youtube od Currensy'ego czy Jadakissa  - to wszystko coś znaczy. Max spędzi w więzieniu resztę życia nie nagrywając żadnego materiału podczas, gdy taki Wiz Khalifa ( z całym szacunkiem dla niego i jego twórczości), czyli koleś, który bez żadnego skrępowania ukradł to niepowtarzalne flow i przede wszystkim wavy styl, jest teraz jednym z najgorętszych i najbogatszych raperów. To Max powinien teraz grać koncerty na całym świecie, jarać tony zielska, kręcić z Amber Rose i latać prywatnymi samolotami. Life's a bitch, a Max idiotycznie pchając się w kłopoty doznał tego w najgorszy dla niego sposób. Ride That Wave owwwww

Kawałki, które polecam koniecznie sprawdzić:














Stack Bundles

Stack Bundles był kolejnym świetnie zapowiadającym się raperem (mimo swoich zapewnień "I'm not a rapper") powiązanym z ekipą Diplomats i protegowanym Jim Jones'a. Capo ogólnie ma to do siebie, że sam będąc największą gwiazdą otacza się raperami lepszymi od siebie. Tak było w przypadku i Maxa B, NOE i właśnie opisywanego Stack Bundlesa. Swoimi mikstejpami oczarował ulicę Far Rock oraz całego Nowego Jorku, a charyzmą, którą niewiele różnił się od Capo mógł zdziałać w mainstreamie bardzo dużo. Nie wielu MC udało się nagrać wówczas kawałek z najlepiej opłacanym wtedy Lil Wayne'em. Jego gościnny występ, w którym zjadł i Weezy'ego i Jonesa w "Weatherman" z "Hustlers P.O.M.E." Jimmy'ego, przybliżył niespełna  24 letniego Rayquana Elliota. Stack Bundles mógłby być obecnie naprawdę kimś w rap grze, bo pomijając świetną technikę, flow i niebanalne teksty miał to coś, co najlepiej można by teraz nazwać swagiem. Jego mikstejpy "Show & Prove", "My Life Is Like A Movie", "My Live Is Still Like A Movie" oraz liczne gościnne zwrotki nie były typowo dipsetowym stylem, największą właśnie jego zaletą był własny, odrębny styl i zajebisty sposób przekazywania gangsterskich historii na ciekawych bitach. Niestety 11 czerwa 2007 roku Stack Bundles został śmiertelnie postrzelony na własnej dzielnicy. Oficjalną przyczyną morderstwa podawaną przez media były pobudki rabunkowe, lecz przy raperze znaleziono portfel z pełną zawartością. Zaginął jednak tylko srebrny łańcuch Stacka, a jak wiadomo łańcuchy są często dla czarnych 'gangsterów' swoistym trofeum po skasowaniu swojej ofiary. Pamiętam ten dzień jak wczoraj, gdyż dokładnie tydzień przed tragedią pierwszy raz odpaliłem jego mixtape i zajarałem się jego zajebistością. Rok później Jim Jones wydał pośmiertny album z nieoupublikowanymi wcześniej nagraniami Stacka pt, "Legends Never Die". Opisywany przeze mnie wcześniej Biggaveli wydał natomiast trybut Stacka w postaci genialnego utwóru "Letter To Stack". Stack pisał swoją historię zdecydowanie za krótko i to jest pewne. R.I.P. Stack Bundles squad up

P.S. czy sytuacja zastrzelenia Stacka nie przypomina wam łudząco ostatniej afery z Araabmuzikiem również postrzelonym na swojej dzielnicy? Klątwa ciążąca na dipsetach? Kto następny?, Juelz?


Kawałki, które polecam koniecznie sprawdzić:










7 komentarzy:

  1. Ziomuś pomyśl o zmianie czcionki może, dla mnie ta jest nieczytelna

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty artykuł, w tym cyklu będzie może coś o zawodnikach No Limit, Mac'u i Soulja Slimie?

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe smieszny typ, widac podkochiwales sie w maxie b, bo piszesz jakbys mial sie zesrac za chwile. kochaj swoja matke i swoich ziomkow

    OdpowiedzUsuń
  4. Ziomuś pomyśl o zmianie czcionki może, dla mnie ta jest nieczytelna [2]

    OdpowiedzUsuń
  5. Co myślicie o tej (verdana) ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten Max B jest nudny w cholerę, ciężko przesłuchać cały kawałek.

    OdpowiedzUsuń